poniedziałek, 11 sierpnia 2014

2 ROZDZIAŁ

Justin's POV

Otworzyłem oczy i popatrzyłem w dół, nie wiem czemu, ale zasnąłem na kanapie. Postawiłem stopy na zimnej podłodze i przetarłem oczy, lekko przechyliłem głowę w prawo i lewo strzelając karkiem.

O tak Bieber, przydałby Ci się masaż po tak dobrze wykonanej robocie. 

Uśmiechnąłem się, gdy po mojej głowie chodziły myśli o wczorajszym zabójstwie. Nigdy bym nie przypuszczał, że czyjaś śmierć może sprawic mi tak wiele przyjemności. Przed oczami miałem obraz tej dziewczyny, leżała i krwawiła, ale po co? Mogłoby się obejść bez tego, tylko pobrudziła panele. Zaśmiałem się sam do siebie. Boże jaki ja jestem czasem głupi, dość, że gadam sam do siebie, to nawet nikogo mi nie jest szkoda.

Poszedłem szybko pod prysznic, wiedziałem, że nie mam za dużo czasu, bo o 14 miałem być pod magazynem Pereza. Za późno wstałem, zdecydowanie. Dalej nie mogę sobie przypomnieć co robiłem, pewnie poszedłem opić swój kolejny dobry dzień "w pracy", sam nie wiem. Szybko ubrałem czarne spodnie i siwą bluzę, zabrałem klucze i wyszedłem z domu, zamykając go. Wszedłem do auta, otworzyłem okno z mojej strony, zwolniłem hamulec ręczny i wyjechałem z naszego podjazdu. Mieszkałem z moim przyjacielem Tylerem, ale jedynie co robił w tym domu to był raz na jakiś czas. Głównie przebywał albo w naszej "pracy", albo ze swoją dziewczyną Kim. Wydaje mi się, że ona mu pomaga, bo jaka dziewczyna chciałaby chłopaka, który zabija bezbronnych ludzi, idiotycznych ludzi. Właśnie! Żadna.

Odpaliłem papierosa szybkim ruchem i włożyłem go do ust. Zaciągnąłem się mocno, po chwili wypuszczając dym z płuc. Jechałem jak zawsze, szybko. Nie miałem za dużo czasu. Musiałem być na miejscu za 8 minut, a zostało mi więcej niż połowa drogi. Perez nie lubi jak ktoś się spóźnia. Gdy zaczynałem zabawę w zabójcę i raz przyjechałem kilka minut za późno, powiedział, że jeszcze raz i to ja zagram w grę. Od tej pory zawsze byłem na czas, ale jak zawsze on się spóźniał, ale nie miałem co dyskutować, on może wszystko.

Cieszyłem się, że akurat droga do magazynu prowadzi przez obszar poza miastem. Nie było dużej ilości aut, ani glin, więc spokojnie mogłem przyśpieszać nawet na zakrętach. Jechałem prosto. Zauważyłem już skręt za lasem. Dojechałem tam szybko i skręciłem w niego z piskiem opon. Już po minucie byłem przed dużą ilością magazynów. Zadzwoniłem dzwonkiem, aby wezwać ochroniarza, tak, ochroniarza, który jeśli mu sie nie spodobasz od razu zabije. Miło. Na moje szczęście znam starego Michaela od paru dobrych lat.

Wielkie metalowe drzwi z głośnym dźwiękiem się otworzyły. Tak jak myślałem za nimi stał siwy mężczyzna.

-Witaj Michael. Perez u siebie?

- Nie wrócił jeszcze z magazynu z bronią, ogarnij tam młody.- Odpowiedział mi z uśmiechem.

- Mówiłem Ci, że nie młody! Ile jestem młodszy? Tylko 40 lat. - Zaśmiałem się.

 Michael pokręcił tylko głową, postukał się po czole, obrócił na pięcie i odszedł na swoje stanowisko.
Kierowałem się do magazynu, w którym przechowywali broń, głównie Perez zajmował się tam, aby komuś nieźle zagrozić, albo sprawdzić jakie nowe "perełki" doszły do jego kolekcji. W drzwiach zauważyłem jakiegoś mężczyznę.

- Yy, gdzie... - Jedynie co zauważyłem to to, że chyba nie tylko ja czekam na szefa. Zza drzwi wyszedł Perez z uśmiechem.

- Robota wykonana, więc pieniądze proszę przelać na konto. - Uścisnął dłoń z tym dziwakiem. 

Chciałem coś powiedzieć, ale nie odezwałem się, bo zauważyłem jak Perez kieruje się do biura i macha ręką, abym szedł za nim. Szedłem za nim ze spuszczoną głową, nie odzywałem się, od czasu do czasu kopałem jakiś kamyk na ziemi, trzymałem ręce w kieszeni. Doszliśmy do jedynego, nie metalowego budynku, to był chyba jego dom. Nigdy jakoś mnie to nie ciekawiło, ogółem wolałem nie mieć do czynienia z nim poza pracą.

-Usiądź, ja pójdę tylko umyć ręce. Znasz to uczucie po dobrze wykonanej robocie? Tak myślałem.- Zawsze tak było, zawsze sam odpowiadał sobie na pytania. 

Perez wyszedł z gabinetu, czy jak to nazwać. Pomieszczenie do ustalania kogo zabić? Coś takiego. Za to ja, jak to ja, musiałem się czegoś napić. Otworzyłem barek i nalałem sobie trochę whiskey, na lepszą rozmowę zrobiłem to samo mojemu rozmówcy, położyłem po jego stornie biurka. Usiadłem na krześle i czekałem. Po chwili już był, poprawiał już nową, zmienioną przed chwilą koszulę.

- Dobra, dzięki.- Pokazał na szklankę. Ja podniosłem tylko swoją i wziąłem łyk alkoholu.

- Więc, po co miałem przyjeżdżać dzisiaj?

- Słyszałem o twoim wczorajszym wyczynie. Sądziłem, że jednak tego nie zrobisz tak szybko. Gratuluję.

- Nie miałem nic lepszego do roboty.- uśmiechnąłem się, myśląc o wczorajszym.

- Dlatego, jeśli tak dobrze Ci poszło, mam dla Ciebie zadanie. Dla Ciebie i twojego kumpla, ewentualnie jego dziewczyny. Kam?

- Kim. - Poprawiając go, zauważyłem niezadowolenie na jego twarzy.- Czy jakoś tak.

- Mniejsza o to. Będziesz musiał znowu wrócić do szkoły.- Podał mi papiery w teczce.- Chodzisz do ostatniej klasy, nazwiska nie zmieniasz, zbytnio się nie przywiązuj do nikogo, tak będzie lepiej. Kim, Kam, czy jak jej tam jest bodajże młodsza od Ciebie, ale sobie poradzicie. Między innymi, musicie zabić jednego chłopaka. Chociaż nie...- przerwał.

- A co z... - chciałem o coś zapytać, ale jak zawsze mi przerwał.

- Nie zabijajcie, przywieziecie go tutaj, zostawicie liścik, że wyjeżdża, bla, bla, bla. To co zawsze. Zrobiłbym to sam, ale mały sukinsyn wszędzie ma ochronę, nie mogę za chuja go złapać. Proste zadanie, zgadzasz się?

- No jasne. - powiedziałem z uśmiechem i poprawiłem się na krześle.

- A o co chciałeś zapytać?- Perez wypił do końca całą zawartość szklanki.

- Co z zabójstwami za grę?- skrzywiłem się na myśl, że to od czego zaczęliśmy się skończy.

- Jak to co?- Wysoki mężczyzna się zaśmiał.- Myślisz, że te idiotyczne nastolatki przestaną grać?

- No w sumie, jak zaczęli, to nie.

- Właśnie! Więc przez cały ten czas do końca roku będziesz zabijał swoich "koleżków". Spokojnie, zadbam o to Bieber.

- Mam nadzieję szefie! - Wstałem z krzesła. Uścisnąłem jego dłoń. - Mam nadzieję, że już niedługo spotkamy się w trójkę z tym sukinsynem.

Perez jedynie się uśmiechnął i wskazał na mnie palcem. Wyszedłem stamtąd i ruszyłem do domu. W ręce trzymałem teczkę z papierami. Drugą dłonią odpaliłem papierosa. Pożegnałem się z Michaelem, wsiadłem do auta i pojechałem do domu.

Bieber wraca do szkoły suki!


Jessica's POV

Po powrocie ze szkoły od razu rzuciłam się na łóżko. Byłam tak zmęczona, a to dopiero początek szkoły, zaledwie 2 miesiąc. Męczyła mnie dość dziwna myśl.Wciąż chodziło mi po głowie, czemu ta dziewczyna Kim, tak nagle się zmieniła. Dziwne, była kiedyś tak spokojna, na lekcjach zawsze dużo rozmawiałyśmy, jako dzieci nawet się przyjaźniłyśmy. Po powrocie, po wakacjach, nie odzywa sie do nikogo. Jest skryta, dość mocno się maluje. Nie jestem zbyt ciekawską osobą, ale zastanawia się co przyczyniło się do tego, że tak się zmieniła. Mieszka 5/6 domów ode mnie. Widziałam czasami ją w towarzystwie starszego od niej chłopaka, ale nie wyglądał na takiego, żeby od razu musiała się zmieniać, dla niego. Wręcz przeciwnie zawsze w jego towarzystwie dużo się śmiała. Z rozmyśleń wyrwał mnie telefon, oczywiście... Em. Odebrałam, wiedziałam tylko tyle, że nie usiedzę dłużej w domu. Przyjaciółka zaproponowała wspólne wyjście, co miałam zrobić? Od razu się zgodziłam. Uwielbiałam jej towarzystwo, ale nie ukrywam, miałam nadzieję na mały odpoczynek podczas spotkania.

Niestety nie odpoczęłam. Razem z Emily szłyśmy ulicami naszego miasta co chwile spoglądając na wystawy sklepów. Zakupy zawsze pomagały nam się odstresować i zapomnieć o wszystkich problemach. Od pogrzebu minęły już 24 godziny a ja  nadal nie mogę zapomnieć o tym co się stało po tym jak pochowali ciało mojego przyjaciela. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki.

-Zamawiam ją! -krzyknęła wskazując na czarno-białą sukienkę na witrynie sklepu "Zara".

 Spojrzałam na jej zdobycz i jęknęłam głośno tupiąc nogą.

-To nie jest fair! Zamyśliłam się!

Od zawsze gdy wybierałyśmy się na zakupy rzucałyśmy na te same ciuchy,dlatego zawarłyśmy coś takiego jak "kto pierwszy ten lepszy!". Emily weszła szybko do środka śmiejąc się cicho pod nosem i podeszła do sukienki ściągając ją z wieszaka i wskazała dłonią,że idzie do przymierzalni.

Wyjęłam z torebki błyszczyk o smaku truskawki i nałożyłam na usta niewielką warstwę. Chodziłam po sklepie a moją uwagę zwróciły czółenka w kwiatki na wysokim i grubym drewnianym obcasie. Wzięłam je do ręki i uśmiechnęłam się lekko,siadając na pufie i zdejmując swoje buty przymierzyłam czółenka. Wstałam i przeszłam się po sklepie zatrzymując się przy lustrze. Te buty idealnie podkreślały moje długie nogi i zgrabną pupę. Uśmiechnęłam się ponowie i podeszłam bliżej do lustra zbliżając do niego twarz chcąc sprawdzić czy przypadkiem nie rozmazał mi się makijaż. Spoglądając na swoje oczy,kątem oka zauważyłam dziwne odbicie w szybie,która była za mną. Czarny cień stał po mojej lewej stronie i nie ruszał się. Zmarszczyłam delikatnie brwi myśląc,że to po prostu jakiś przechodzeń,ale gdy postać uniosła dłoń do góry i pomachała odskoczyłam od lustra od razu wpadając na przyjaciółkę.

-Jezu, Jess! -Emily złapała mnie za łokcie i uniosła brwi do góry spoglądając na mnie. -wszystko okej?

-T-tak..po prostu zauważyłam pająka. -pokiwałam głową,próbując uspokoić oddech.

-I jak? -Em zmieniła temat obracając się wokół własnej osi ukazując jak idealnie ta sukienka na niej leży.

-Wyglądasz ślicznie,Em. -uśmiechnęłam się do niej.

Gdy Em zdecydowała się na kupno sukienki, ja ubrałam swoje baletki i poszłam zapłacić za buty. Gdy przyjaciółka również zapłaciła za zakupy,wyszłyśmy ze sklepu rozglądając się. Na ulicy była już szarówka,a wokoło kręciło się podejrzanie mało ludzi jak na Jersey City. Przełknęłam ślinę słysząc głos przyjaciółki.

-Boisz się?

-Oczywiście,że nie.

Boję się jak cholera. 



Rozdział pisany był w połowie przez Olę w połowie przeze mnie.
Mam nadzieje ze podoba wam się nasze ff.
Smuci nas tylko taka mała ilość komentarzy.
JEŻELI CZYTACIE TO KOMENTUJCIE!
TO DLA NAS NAPRAWDE WAZNE!
KONTO NA TT: @midnightgame_PL
@diormccann
PISZCIE W KOMENTARZACH SWOJE USERY 


15 komentarzy:

  1. PIERWSZA!!! CUDOWNE I JUZ NIE MOGE SIE DOCZEKAC KOLEJNEGO ROZDZIALU ABISDAIU

    OdpowiedzUsuń
  2. ASBDKASHDAGF NIE MOGĘ SIE DOCZEKAC NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU! Gratuluję pomysłu, ff na prawdę świetne xx

    OdpowiedzUsuń
  3. jezu kocham was,kocham tmg i jestescie swietne piszcie dalej!!!

    @DEMONlCBIEBER

    OdpowiedzUsuń
  4. jedno z moich ulubionych fanfiction, kocham! @zxcvjklx

    OdpowiedzUsuń
  5. Okej, dopiero drugi rozdział i OKEJ już teraz wiem, że zostanę do końca :)
    @xolouan

    OdpowiedzUsuń
  6. szczerze? nie podejrzewałam,że justin będzie musiał wrócić do szkoły :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to chyba dobrze, że udało nam się zaskoczyć :) Ola

      Usuń
  7. to jedno z moich ulubionych ff! czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  8. KOCHAM TO
    @DarkNightBieber

    OdpowiedzUsuń
  9. To. Jest. Idealne! Dosłownie.
    Justin jest kryminalistą, niby pomysł oklepany, ale taki inny.. Nie zabija osób z przeciwnego gangu, co jest miłą odmianą! :)
    Z chęcią będę tu zaglądać i wyczekiwać kolejnych rozdziałów, bo zaciekawiło mnie to strasznie i teraz siedzę z takim ściśniętym żołądkiem, bo chcę więcej, no a nie ma jeszcze trzeciego rozdziału, haha :c
    No nieważne, czekam na nn! <3
    labrer.blogspot.com / love-quintessence.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny rozdział i ff @onlyluvHate możecie mn informować or something dziekuje Misiaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawie sie zaczyna nie moge sie doczekać nn xox

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ciekawie się zaczyna już nie mogę się doczekać nn *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. jezu to jest cudowne,pierwszy raz widze tak swietna fabule
    az mnie skreca od srodka bo nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu!
    mam nadzieje ze nirdkugo sie pojawi
    rozdzial super!xx

    OdpowiedzUsuń