Jess's POV
Chyba nigdy tak bardzo się nie bałam, wszystko to przez ostatnie, dziwne sytuacje.
-Ziemia do Jess! -Em machnęła mi ręką przed twarzą.- Nie bój się tak. Nikt nagle nie wybiegnie z nożem i nas nie zadźga - zaśmiała się.
Nie byłabym tego taka pewna.
Bałam się strasznie. Nigdy nie miałam obawy przed ciemnością, ale teraz? Jakoś czułam się inaczej. Miałam wrażenie, że nagle ktoś za mną zacznie biec. Że będziemy musiały uciekać. Powtarzam kolejny raz, bałam się.
-Jejku, wyluzuj się. Chcesz zapalić? -Moja przyjaciółka, grzeczna blondynka.
-To ty palisz? -Zapytałam zdziwiona.
Nie zastanawiałam się zbyt długo, dawno nie paliłam. Przeważnie, gdy chciałam, to John od razu mówił, że nie mogę. Wiedziałam, że nie powie rodzicom, ale jednak udawałam, że chowam lub wyrzucam. Palić przestałam, gdy przyszłam do liceum. Za dużo czasu spędzałam nad książkami. Przyznaję się, dość często tak spędzam wieczory, a skutki są jakie są.
Blondynka odpaliła papierosa i podała mi zapalniczkę.
-Uwielbiam takie wieczory. Od śmierci Lucasa zawszę tak je spędzam. Wiesz jak jest spokojnie wtedy?- Popatrzyła na mnie.
Odpaliłam swojego papierosa i zaciągnęłam się porządnie. Trzymałam dym w płucach dość długo. Delektowałam się każdym buchem. Dawno się tak nie czułam. Strach zmienił się w przyjemność. Było ciemno, a ulice były już dość puste. Aż miło się szło.
Nie rozmawiałyśmy przez kawałek drogi. Nie było o czym, zdaje mi się, ze każda myślała o tym, co było kiedyś, a co będzie jutro, pojutrze. Wyrzuciłam niedopałek i przydeptałam butem.
-Odprowadzić Cię?- Zapytałam Em.
Niestety mieszkała kawałek ode mnie, ale nie miałam zamiaru jeszcze wracać do domu.
Reszta drogi pod dom Emily minęła mi tak szybko. Rozmawiałyśmy jak kiedyś. Przyznała się, że ma na oku Nathana. Doradziłam jej co powinna zrobić, że mogłaby to spokojnie rozegrać. Nie chciałam dawać jej nadziei, podejrzewam, że mojemu przyjacielowi podoba się ktoś inny, ale kto wie.
Porozmawiałyśmy chwile pod jej domem. Miałam już iść do domu, ale w pewnej chwili się wróciłam.
-Em! -zawołałam dziewczynę, która stała już przed drzwiami.
-Mogę jednego papierosa? Tak na zmniejszenie stresu? Ciemno jest i...
-Nie tłumacz się, masz.-Podała mi paczkę, były w niej tylko 2 papierosy, chciała sie pozbyć opakowania, tak strzelam.
Nic nie powiedziałam, uśmiechnęłam się. Bezgłośnie powiedziałam, że dziękuje. Blondynka pomachała mi i weszła do domu. Ja też ruszyłam, już późno.
Założyłam słuchawki i włączyłam jakąkolwiek muzykę, aby tylko się rozluźnić. Sięgnęłam do kieszeni swojej kurteczki jeansowej i wyjęłam jednego papierosa.
-Kurwa zapalniczka. -Popukałam się po głowie. -IDIOTKA!
Szłam już prostą drogą, miałam nadzieję, że dojdę jak najszybciej do domu i odpalę papierosa, tak dla spokoju. W pewnej chwili w ramię szturchnął mnie z naprzeciwka idący chłopak. Było ciemno, nie widziałam jego twarzy.
-Sory - usłyszałam od nieznajomego. Był w kapturze i chyba miał na sobie czapkę, nie jestem pewna.
-Nie szkodzi, też się zagapiłam. Masz może zapalniczkę? Jak już się minęliśmy - wywróciłam oczami. Co ty robisz Jess, a jak to jakiś zabójca?- pomyślałam i zaśmiałam się w myślach ze swojego idiotyzmu.
-Mam, mam - podszedł do mnie bliżej i odpalił ją. Płomień rozświetlił jego oczy. Zagapiłam się w nie. Były piękne, ale jakbym je gdzieś już widziała, pewnie w szkole, zapewne, wyglądał na 19 lat, może 20. Z kolejnych rozmyśleń wyrwał mnie głos chłopaka.
-Szkoda mi trochę gazu - zaśmiał się.
-Ah sory. Zamyśliłam się - uśmiechnęłam się głupio i odpaliłam papierosa.- Dzięki.
-Spoko - zgasił płomień i szybkimi krokami odszedł. Widocznie gdzieś się śpieszył.
Zrobiłam podobnie, szybko ruszyłam do domu. Zdziwiłam się, bo już po 5 minutach byłam pod drzwiami. Nawet nie interesowałam się kto jest w domu. Ciągle zastanawiało mnie skąd kojarzę te oczy.
Były tak idealne.
Były tak idealne.
Justin's POV
Razem z Kim wysiadłem z mojego nowego sportowego auta Ferrari 599 GTO. Zamykając go zdjąłem przeciwsłoneczne okulary spoglądając na Newton z uśmiechem. Zaśmiała się cicho podciągając rękawy kurtki do góry.
-Gotowy na dzisiejsze zlecenie? -spytała spoglądając na mnie.
-Jak nigdy. -mruknąłem wchodząc razem z nią do szkoły.
Wszystkie oczy skierowały się na nas. Wszystkie głosy na korytarzu ucichły,a ja uśmiechnąłem się oblizując wargi i spojrzałem znacząco na przyjaciółkę, po czym skręciłem w pierwszy korytarz na lewo. Skierowałem się w stronę szafek i wyjąłem z kieszeni list,który rzekomo napisał ten bachor Kyle Torres.
"Wyjechałem z Lydią na wakacje,chcę odpocząć od szkoły i od tego wszystkiego. Po tej kontuzji podczas gry w lacrosse przez jakiś czas nie mogę grać. A to wielka szkoda,bo jestem najlepszym zawodnikiem w drużynie. Odezwę się za jakiś czas. Wyłączam telefon,nie szukajcie mnie.
Kyle."
Po przeczytaniu listu wybuchnąłem śmiechem wsuwając kartę do szafki Torresa. Co za zjebany dzieciak chodzi w ogóle po tym świecie. Gdybym wiedział o nim wcześniej,już dawno bym się go pozbył. Nienawidzę głupich,bogatych i rozpieszczonych dzieciaków z Lincoln High.
Rozejrzałem się dookoła i gdy zauważyłem że nadal nie ma nikogo na korytarzu,wszedłem przez drzwi,które prowadziły do niewielkiego przyciemnionego korytarza z wyjściem ze szkoły. Wsadziłem ręce do kieszeni spodni i zacząłem iść przed siebie. W oddali usłyszałem cichy jęk,więc wiedziałem,że wszystko idzie zgodnie z planem. Uśmiechnąłem się pod nosem spoglądając na dwie sylwetki stojące pod ścianą.
Kim miała zawieszone ręce na szyi Torresa gdy ten przyssał się do jej szyi. Wywróciłem oczami widząc jak bardzo jest tym zajęty. Podchodząc,szybko złapałem go za jego długie blond włosy i przyciągnąłem do siebie.
-Cześć,dzieciaku. -zaśmiałem się patrząc na niego.
Przerażenie malowało się na jego twarzy. Chłopak nawet nie był w stanie wydusić z siebie ani słowa. Zaśmiałem się kręcąc głową.
-Naprawdę Torres? Gdzie ta twoja niewyparzona morda?
-Jay,możemy już iść. -mruknęła Kim.
Otworzyła tylne drzwi i wskazując na auto Tylera,które podjechało pod samo wejście. Pokiwałem głową nadal trzymając chłopaka za włosy i popchnąłem go w stronę auta.
-Gdzie mnie kurwa prowadzicie?! Co ja wam zrobiłem?! -krzyczał Kyle próbując się wyrwać.
-Zamknij kurwa mordę. -westchnąłem wrzucając go do bagażnika.
Wsiadłem na miejsce pasażera obok Tylera,kiedy Newton zamykała tylne drzwi szkoły. Wsiadła do auta i szybko odjechaliśmy w stronę magazynów.
~*~
Kim szła przodem otwierając drzwi od pokoju,w którym znajdował się Perez. Zaraz za nią wszedłem ja,popychając Torresa na ziemię. Tyler zamknął za nami drzwi.
-O proszę,kogo my tu mamy.
Perez uśmiechnął się ukazując swoje złote sztuczne zęby i wstał ze skórzanego fotela,odkładając kieliszek z czerwonym winem na biurko.
-Jak dobrze,że osobiście się mogę tobą zająć.
Szef zaśmiał się kopiąc chłopaka w brzuch,który bardziej skulił się na podłodze.
-Dobra robota. Pieniądze zostaną przelane na wasze konta. Czekajcie na kolejne zadania.
Pokiwałem głową oblizując wargi.
-Wracam do szkoły,by nie wzbudzić podejrzeń. Spróbuję wyciągnąć trochę kasy od tych bogatych bachorów. -mruknąłem.
W odpowiedzi dostałem tylko kiwnięcie głową Pereza. Wyszedłem z magazynu a kiedy wsiadałem do auta usłyszałem tylko strzał z pistoletu.
Jess's POV
Szukałam tego idioty po całej szkole. Napisał mi tylko smsa, że musi mi dać klucze do domu, bo on idzie po szkole z nowym znajomym pokazać mu kluby, a rodzice wrócą późno.
Idiota. Brat idiota.
Chodziłam po całej szkole, sprawdzałam nawet w klasach, bibliotece - gdzie John nigdy nie postawił nawet nogi. Nic dziwnego, jak mówiłam - idiota.
Zapomniałam o jednym miejscu, wiedziałam! Szybkim krokiem poszłam do wyjścia tylnego ze szkoły. Pewnie był na tyłach, jak zawsze, gdy jego znajomi palili, a on "tylko" dotrzymywał im towarzystwa.
Jestem ciekawa, jak wygląda ten nowy kolega. Mniejsza o to w sumie, nie szukam nikogo, a szczególnie nie na jeden raz. Wyszłam tylnym wejściem i kierowałam się za szkołę. Tak jak myślałam, słyszałam śmiechy.
Doszłam do chłopaków. Nigdzie nie było Johna.
-Cześć Nathan.- uśmiechnęłam się do przyjaciela.
-O Jess! Szukasz Johna? Pewnie jest gdzieś z Ann.
-Kurwa- wyszeptałam.- Miał mi dać klucze do domu.
Nagle jakiś chłopak zaszeleścił pękiem kluczy przed moją twarzą, zauważyłam tam znajomy mały samochód przyczepiony do nich. Klucze Johna.
-Kazał Ci je dać - chłopak uśmiechnął się i podał mi klucze.
Znałam go, wczoraj. Wczorajszy wieczór. Noc. Zapalniczka. Dzień w którym zginął Lucas.
To były te oczy, poznałam je...
Dziękujemy wam za komentarze, jest ich mało, niestety :(
Dlatego prosimy! KOMENTUJCIE!
To bardzo motywuje!
I NAPRAWDE WAZNE!
KONTO NA TT: @midnightgame_PL,
również moje @janoley i Marceli @diormccann.
Rozdział pisałyśmy znowu RAZEM :)
PISZCIE NAM W KOMENTARZACH SWOJE USERY!
Omg genialny rozdzial! Chce juz nastepny, blagam! @zxcvjklx
OdpowiedzUsuńhttp://mypersecutor.blogspot.com
wow świetny xx
OdpowiedzUsuńkocham kocham kocham
OdpowiedzUsuń@DEMONlCBIEBER
Świetny rozdział ale skończyć w takim momencie??? No dzięki :3 czekam na nn x @jb_is_my_prince
OdpowiedzUsuńkurde dodalam komentarz do tamtego rozdzialuXDDD
OdpowiedzUsuńten jest jeszcze lepszy od poprzednjego
mam nadzieje ze szybko bedzid nowy kocham cie xx
revenge~
świetny!
OdpowiedzUsuńczekam na kolejne rozdziały! x
OdpowiedzUsuńSwietne ff,na pewno bede tu zagladac. Buziaki
OdpowiedzUsuńok
OdpowiedzUsuńCzemu. Zastopowałyście. W. Takim. Momencie? -.- Mam ochotę Wam coś zrobić przez to, bo chcę ciąg dalszy :c
OdpowiedzUsuńCzekam na nn!
labrer.blogspot.com // love-quintessence.blogspot.com
to jest moje ulubione ff!!
OdpowiedzUsuńDAWAJCIE NASTEPNY ROZDZIAL!
OdpowiedzUsuńChce o tym ff film, boże jsdgjhsjsegjs i jedna z was na bohaterke jeju
OdpowiedzUsuńmy jako aktorki to zły pomysł haha
Usuń